Niech wszyscy o tym głośno krzyczą: w tej chwili, w naszym kraju, nocami błąkają się po lesie dzieci, a najlepsze, co można dla nich zrobić, to ogrzać, nakarmić, napoić – i po cichu w tym lesie zostawić…
Wtorkowej nocy, w lesie, przy dużym deszczu i wietrze, zaopiekowaliśmy się tymi oto dziećmi. Ten pijący soczek to Emmanuel – gdyby nas nie spotkał, piłby samą deszczówkę. Ten śpiący w naszym namiocie to dwulatek – gdyby nas nie spotkał, spałby przemoknięty na ziemi.
Ta dwójka była częścią 27-osobowej grupy, w większości dorosłych, którzy też błąkają się po lasach – i też się muszą ukrywać, by chronić swoje zdrowie i życie.
Poza chodzeniem nocą z pomocą możemy więc tylko krzyczeć, jak najgłośniej: drogi kraju, w którym życie ma ponoć tak wielką wartość! Weź się wreszcie otrząśnij, obudź, ogarnij; nie dręcz tych dzieci i tych dorosłych! Uratuj ich zanim będzie za późno, by uratować ich – i Ciebie…
Pomaganie jest legalne, to przemoc jest przestępstwem.