Takimi słowami apelował Marian Turski dokładnie trzy lata, podczas uroczystości z okazji 75. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Dziś jest 78. rocznica tego wydarzenia.
Trudno dzisiejszą sytuację porównywać do tego, co działo się 80 lat temu. Nie chcemy nadużywać słów, nie chcemy umniejszać godności ofiar. Jeśli chodzi o wydarzenia sprzed 80 lat, to prócz przypominania i ostrzegania, czasem najwłaściwsze jest milczenie.
Możemy jednakże przypomnieć wystąpienie Mariana Turskiego – jako że nie było ono tylko przypomnieniem wydarzeń z przeszłości, ale też apelem na dziś i na przyszłość, skierowanym do jego córki, wnuków, i całego najmłodszego pokolenia. Apelem o to, jak powinniśmy zachowywać się tu i teraz. Jak sam wtedy wspomniał: „Chciałbym z pokoleniem mojej córki i pokoleniem moich wnuków porozmawiać o was samych”.
Wystąpienie Mariana Turskiego wywołało poruszenie opinii publicznej. Media zapełniły się cytatami jego słów i komentarzami do nich. Usłyszeli o nim ci, którzy nigdy wcześniej nie słyszeli; zyskał nagle uwagę, która już od lat mu się należała.
Toteż po tych trzech latach warto zadać pytanie: czy i w jaki sposób jego apel został wcielony w życie? Jak społeczeństwo, opinia publiczna, media, sektor pierwszy, drugi i trzeci, związki wyznaniowe, ludzie dobrej i złej woli, zmierzyli się z zadaniem, które Marian Turski przed nimi postawił?
Przypomnijmy taki kawałek jego przemówienia:
„️Uwaga, uwaga, zaczynamy się oswajać z myślą, że można kogoś wykluczyć, że można kogoś stygmatyzować, że można kogoś wyalienować. I tak powolutku, stopniowo, dzień za dniem ludzie zaczynają się z tym oswajać – i ofiary, i oprawcy, i świadkowie, ci, których nazywamy bystanders, zaczynają przywykać do myśli i do idei, że ta mniejszość […] jest inna, że może być wypchnięta ze społeczeństwa, że to są ludzie obcy, że to są ludzie, którzy roznoszą zarazki, epidemie. To już jest straszne, niebezpieczne. To jest początek tego, co za chwilę może nastąpić.”
I jeszcze taki:
„Władza ówczesna z jednej strony prowadzi sprytną politykę […]. Potrafią przezwyciężyć bezrobocie, potrafią zagrać na godności narodowej […]. A jednocześnie ta władza widzi, że ludzi tak powoli ogarnia znieczulica, obojętność. Przestają reagować na zło. I wtedy władza może sobie pozwolić na dalsze przyspieszenie procesu zła.”
I taki:
„Miałem zaszczyt brać udział w marszu z Martinem Lutherem Kingiem z Selmy do Montgomery. I wtedy ludzie, którzy dowiadywali się, że byłem w Auschwitz, pytali mnie: „Jak myślisz, to chyba tylko w Niemczech coś takiego mogło być? Czy mogłoby być gdzie indziej?”. I ja im mówiłem: „To może być u was. Jeżeli się łamie prawa obywatelskie, jeżeli się nie docenia praw mniejszości, jeżeli się je likwiduje. Jeżeli nagina się prawo, tak jak to czyniono w Selmie, wtedy to się może zdarzyć”. Co zrobić? Wy sami, mówiłem im, jeśli potraficie obronić konstytucję, wasze prawa, wasz porządek demokratyczny, broniąc praw mniejszości – wtedy potraficie to pokonać.”
Przemówienie kończył tak:
„Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana. Istotą demokracji jest to, że większość rządzi, ale demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione. Nie bądźcie obojętni, kiedy jakakolwiek władza narusza przyjęte umowy społeczne, już istniejące. Bądźcie wierni przykazaniu. Jedenaste przekazanie: nie bądź obojętny. Bo jeżeli będziesz [obojętny], to nawet się nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba.”
Jeśli zatem mamy rozmawiać o tym co tu i teraz, o nas samych, o naszym społeczeństwie i narodzie – to po prostu nie możemy tych słów nie odnieść do tego, co od półtora roku dzieje się przy polsko-białoruskiej granicy. Nie możemy nie zauważyć kontrastu pomiędzy poruszeniem i szumem medialnym, które przemówienie Mariana Turskiego wywołało, a ciszą i przyzwoleniem na łamanie praw człowieka, które panuje obecnie. Nie możemy nie odnieść skutkujących śmiercią wywózek i łapanek do słów o „oswajaniu się z myślą, że można kogoś wykluczyć”, że „powolutku, stopniowo, dzień za dniem ludzie zaczynają się z tym oswajać”, że ktoś może być „wypchnięty ze społeczeństwa, że to są ludzie obcy”, „że ludzi tak powoli ogarnia znieczulica, obojętność. Przestają reagować na zło”.
Dlatego słowa „Nie bądźcie obojętni” dzisiaj przypominamy wszystkim i apelujemy, by przemieniły się one w działania, także w kontekście tego, co wciąż dzieje się na Podlasiu.