Za każdym razem, kiedy ktoś opuszcza Strzeżony Ośrodek dla Cudzoziemców (SOC), jest to małe święto dla nas pomagających, a przede wszystkim dla takiej osoby. Wielomiesięczny pobyt w miejscu pozbawionym zrozumienia, prywatności, godności, spokoju, należytej opieki medycznej i psychologicznej odciska znamię, trudne do wymazania z pamięci. Taki „szczęśliwy” dzień nastąpił kilka dni temu dla ciężarnej kobiety z Kamerunu. Spędziła w SOC ponad cztery miesiące!
Do porodu pozostało 2 miesiące. Trudno sobie wyobrazić stan psychofizyczny kobiety. Należy dodać, że komendant SOC w Białej Podlaskiej nie udzielił zgody na konsultacje psychologiczne realizowane przez Fundację Polskie Forum Migracyjne, uzasadniając to tym, że ośrodek gwarantuje profesjonalną pomoc psychologiczną. Niestety, z osobistych relacji wiemy, że jest to niezgodne z prawdą.
Jak wygląda życie po SOC? Niewiele lepiej. Ośrodek otwarty to równie surowe miejsce, gdzie łóżko jest zimne, odarte z pościeli, gdzie w kuchni nie ma sztućców ani garnka do sporządzenia posiłku. Konieczne było szybkie zorganizowanie pomocy – żywności przede wszystkim. Dostarczanie artykułów spożywczych wciąż nie jest możliwe w SOC w Białej Podlaskiej. Pamiętajmy, że to, co smakuje Polakom, niekoniecznie mieści się w tolerancji pokarmowej obcokrajowców. Niestety wciąż pomija się ten fakt. Ciężarna prosiła mnie o przysłanie pieniędzy, aby mogła sobie kupić cokolwiek do jedzenia – jej szczególne potrzeby nie były uwzględniane.
Jaki obraz Polski zachowała dla siebie mama oczekująca dziecka? Jak mogę spojrzeć jej w oczy i przeprosić za każdy dzień, kiedy leciały jej łzy? Czy jest w stanie żyć szczęśliwie po przeżyciach z lasu i „obozu” dla cudzoziemców? Czy jej dopiero mające się narodzić dziecko będzie szczęśliwe? Martwię się o to szczególnie i bardzo współczuję.
Przyzwyczaiłam się do tego, że w mojej pracy na rzecz ludzi w drodze nie ma wielu „happy-endów”.“