Comiesięczny raport Grupa Granica dotyczący kryzysu na polsko-białoruskim pograniczu:

Już od ponad roku w strefie przy granicy z Białorusią osoby z doświadczeniem uchodźczym narażone są na przemoc ze strony funkcjonariuszy obu państw.

Pomimo świadomości, że reżim białoruski i rosyjski dopuszczają się tortur i instrumentalnie wykorzystują sytuację migrantek i migrantów, polskie służby graniczne nadal stosują wywózki (push-backi) i blokują możliwość składania wniosków o ochronę międzynarodową wielu osobom uchodzącym m.in. przed wojnami, dyktaturami, przemocą i prześladowaniami.

Wrzesień jest trzynastym miesiącem kryzysu polityki migracyjnej i łamania praw człowieka na pograniczu polsko-białoruskim. Wywózki dla wielu osób mogą oznaczać zagrożenie utraty zdrowia lub życia, zwłaszcza podczas zbliżającej się zimy.

Liczba interwencji

Między 2 a 29 września, mieszkańcy i mieszkanki strefy przygranicznej oraz osoby niosące pomoc humanitarną odebrały prośby od 249 osób (wśród nich było co najmniej 49 kobiet i 9 dzieci). Z pomocą humanitarną udało się dotrzeć do 163 osób. Specjalistyczna pomoc medyczna została udzielona 10 osobom (w tym czterem kobietom i jednemu dziecku). W tym czasie aż 49 osób informowało o użyciu wobec nich przemocy przez polskie służby. W 26 przypadkach pojawiła się też informacja o przemocy doświadczanej w Białorusi.

Rodzaj udzielonej pomocy

W większości przypadków osoby spotykane w lesie są wycieńczone, wygłodzone i w złym stanie. Potrzebują pomocy medycznej. Prawie każda interwencja jest związana z opatrywaniem ran, otarć, czy zwichnięć stawów. Coraz więcej osób cierpi również w wyniku obrażeń nabytych wskutek upadku z muru granicznego po polskiej stronie, w tym głębokich i zakażonych ran. Osoby uchodźcze potrzebują także jedzenia, wody oraz ciepłych ubrań.

Wywózki

W związku z polityką wywózkową Straży Granicznej, nie do wszystkich udało się dotrzeć z pomocą. Wiele osób padło ofiarą łapanek i push-backów. Między 2 a 29 września udokumentowano 63 wywózki (w tym 18 kobiet).

Tylko systematyczne monitorowanie sytuacji, współpraca m.in. z mediami, biurem Rzecznika Praw Obywatelskich i posłami oraz posłankami pozwalają -w pewnych przypadkach- na zatrzymanie nielegalnych wywózek. Przykładem może być udana interwencja z 22 września. Straż Graniczna przetrzymywała wówczas 9-osobową grupę osób z doświadczeniem przymusowej migracji – 5 kobiet, 3 mężczyzn i dwumiesięczne, chore dziecko. Do wywózki nie doszło m.in. dzięki interwencji poselskiej. Niestety, takie szczęśliwe zakończenia to wyjątek od ponurej i naznaczonej przemocą reguły.

Przykłady przemocy:

Wywózkom rutynowo towarzyszy przemoc ze strony mundurowych. Na porządku dziennym jest poniżanie, niszczenie telefonów komórkowych. Obserwujemy też coraz więcej przypadków pobić. Osoby wywiezione z terytorium Polski trafiają prosto w ręce służb białoruskich. Tamtejsi funkcjonariusze „karzą” uchodźców i uchodźczynie za to, że pozwoliły się wywieźć. Od miesięcy docierają do nas informacje o biciu, torturach i gwałtach mających miejsce po białoruskiej stronie. Między 2 a 29 września dotarły do nas informacje o kolejnych przypadkach przemocy wobec kobiet, siłowym wypychaniu do rzeki oraz pobiciach. Jednocześnie nie każda osoba którą to spotkało ma siłę, by o tym opowiadać.

Bardzo symptomatyczna dla obecnej sytuacji panującej w strefie przy granicy polsko-białoruskiej jest historia grupy osób z Etiopii (5 mężczyzn i 1 kobieta) oraz Erytrei (1 mężczyzna), którym udało się pomóc.

Czwórka Etiopczyków z 7-osobowej grupy uciekła z ogarniętego wojną kraju dwa miesiące temu. Dotarli do Moskwy, gdzie nie mieli szans na otrzymanie ochrony. Pierwszą próbę uzyskania pomocy na terenie Unii Europejskiej podjęli latem. Zostali zatrzymani przez polską Straż Graniczną. Funkcjonariusze zabrali i zniszczyli ich telefony a następnie nielegalnie wywieźli z powrotem na granicę białoruską. Na terytorium Białorusi wszyscy zostali brutalnie pobici. Funkcjonariusze tamtejszej straży granicznej bili ich pięściami i kopali po całym ciele (odbijając jednej z ofiar nerki) za karę, że dali się wywieźć z Polski. Bici byli świadkami szczucia psami uchodźcy z Jemenu.

Historia ta pokazuje, że osoby ratujące swoje życie, uciekające przed ekstremalnymi formami masowej przemocy, wpadają na granicy polsko-białoruskiej w enklawę bezprawia, gdzie przemoc służb stała się normą.

Skąd uciekają osoby znajdujące się na granicy polsko-białoruskiej

Jeśli chcielibyśmy stworzyć mapę krajów pochodzenia przymusowych migrantów i migrantek, którzy znaleźli się na granicy polsko-białoruskiej we wrześniu, to pokrywałaby się ona z mapą wojen, konfliktów wewnętrznych, rządów terroru i naruszeń praw człowieka na świecie.

W Etiopii od kilkunastu miesięcy trwa bezprecedensowa w ostatnich dekadach eskalacja wojny domowej, która zaczęła się w 2020 roku, w dążącej do autonomii prowincji Tigraj, ale objęła już praktycznie całe terytorium kraju. Walki i prześladowania, za które odpowiadają siły rządowe oraz część ich przeciwników, doprowadziły do śmierci co najmniej dziesiątków tysięcy ludzi, a miliony wypędziły z domów. Pozostali cierpią głód w wyniku dewastacji obszarów rolniczych, zablokowania komunikacji oraz wywołanego wojną dramatycznego kryzysu gospodarczego.

Osoby docierające na terytorium naszego kraju pochodziły m.in. z Syrii, która od 2012 roku pogrążona jest w wojnie. Dziś konflikt toczy się z mniejszą intensywnością niż kilka lat temu, ale oznacza to tylko, że zwycięski reżim i jego sojusznicy brutalnie mszczą się na opozycji i mieszkańcach pacyfikowanych terenów, a terror, zaginięcia i egzekucje stały się codziennością.

Nieco inna sytuacja panuje w Kongu, skąd również pochodzi kilkanaście osób, którym udzielono pomocy humanitarnej. Tam konflikt wokół prowincji Kiwu, gdzie zachodnie koncerny wydobywcze zbroją lokalne bojówki i opłacają firmy ochroniarskie siejące terror wśród ludności, nakłada się na korupcję władz i powszechne łamanie praw człowieka w całym kraju.

Kolejna większa grupa uciekła z Jemenu, gdzie od 2014 roku trwa jedna z najokrutniejszych i najbardziej niszczycielskich wojen ostatnich lat. Konflikt zbrojny został wywołany przez agresję Arabii Saudyjskiej w celu stłumienia rewolty ruchu Huthi reprezentującego szyicką mniejszość z północy Jemenu.

Jeśli dodamy do tego osoby z Afganistanu, Somalii, Erytrei, Kuby i Sudanu, to przekonamy się, że w strefie przy granicy z Białorusią ogniskują się dziś skutki konfliktów, w których często Polska miała swój udział.

Przede wszystkim jednak przez swoją politykę graniczną polski rząd dokłada się do cierpień zadawanych uchodźcom przez zbrojnych agresorów i dyktatorów, łamiąc przy tym prawo międzynarodowe i podstawowe wartości praw człowieka. Obie przesłanki obligują nas do solidarności z osobami, które zostały zmuszone do ucieczki w drodze do wolności, lepszego, bezpiecznego życia.