Relacja – wspomnienie

Przedstawiamy wspomnienie-relację aktywistki Grupa Granica i Stowarzyszenia Egala udzielającej pomocy humanitarnej na pograniczu polsko-białoruskim.

Rok temu spotkałam w lesie M., Syryjczyka, który – jak się okazało – był w wieku mojej córki. Siedział samotny, mocno skupiony na trzymanym w ręku telefonie. Był zaskoczony i przestraszony kiedy nas zobaczył. “I’m a Christian” – powiedział, wskazując na bransoletkę-różaniec. Koleżanka odpowiedziała mu szybko: “We are friends”. Reszta rozmowy możliwa była dzięki użyciu translatora polsko-arabskiego. Było zimno, na ziemi leżał już pierwszy śnieg.

Chłopak miał proste schronienie; biały foliowy kombinezon, na którym spał 3 noce, nie izolował od marznącej ziemi. Obok leżała plastikowa butelka, a w niej grudki śniegu. Ścisnęło mi gardło. Próbowałam rozgrzać jego zmarznięte dłonie, najpierw delikatnie pocierając swoimi, potem zaczęłam przyklejać grzejki. Rękawiczki, które mu przygotowałam by zbyt ciasne. Załóż mu swoje – doradziła L.; zawahałam się. Pasowały idealnie.

Najbardziej przerażały mnie jego wodery; nie wyglądały na dobre, zimowe obuwie, a zbierało się na mróz – jego kompletnie przemoczone skarpety wymieniłam na nowe, pomogłam mu założyć suche buty. Pachniało od niego palonym, wilgotnym drewnem; otuliłam go przyniesioną dodatkową kurtką.

Opowiedział, że spędził z przyjaciółmi kilka tygodni pomiędzy białoruską sistemą, a polską concertiną. Nie było możliwości cofnięcia się. Grzali się przy ogniskach, w których palili wilgotne drewno. Po 3 tygodniach białoruscy funkcjonariusze wyselekcjonowali grupę mężczyzn i kazali forsować concertinę. Ruszył wraz z przyjaciółmi poganiany przez krzyki białoruskich pograniczników. To była tzw. strefa śmierci – idziesz do Polski albo giniesz.

Chłopak biegł ile sił w nogach, słyszał, że jego przyjaciół nie ma już za jego plecami. Został sam. Nie bałeś się być sam w lesie nocą? – zapytałam. Nie boję się lasu – odpowiedział – bałem się tylko ludzi i tego, że zabraknie mi jedzenia. Dlaczego opuściłeś Syrię? – dopytywaliśmy. W odpowiedzi pokazał bombardowanie syryjskiego miasta. – W tym bombardowaniu zginęli moi przyjaciele – odpowiedział. W moim kraju nie da się żyć, czekał mnie pobór do wojska i zabijanie moich braci…🔹 24 grudnia dostałam od M. piękny prezent gwiazdkowy, krótką wiadomość tekstową: „Bardzo dziękuję za wszystko. Umarłbym, gdyby nie Wasza pomoc. Dziękuję z całego serca.” Po raz pierwszy w Wigilię miałam łzy w oczach

Skip to content