Dziś w terenie spotkaliśmy ślady. Wychodziły z lasu, w miejscu, gdzie trudno kogoś się spodziewać. Przy granicy wciąż leży śnieg, jest mróz. A w lasach wciąż są ludzie. Skąd przyszli, czemu podróżują, jak długo się ukrywają? Gdzie śpią? Czy by spojrzeli nam w oczy? Ślady uparcie milczały. I tak znikną, gdy zawieje wiatr lub przy najbliższej odwilży – i może sami nie będziemy już pewni, czy tam były, czy tylko nam się wydawało. Choć zdjęcie jest, ten krok już tutaj pozostanie. Reszty możemy się tylko domyślać – choć przecież to wszystko już było, już dawno o tym wszystko napisano.

„Lasem”

Krzysztof Kamil Baczyński

Chodzę lasem, zostawiam nie ślady, lecz tropy

i sapię w wąskiej norze oddechem włochatym.

Czy to prawda, że żyłem rybą przed potopem

i że jestem dziś wilkiem kochającym kwiaty?

Jakże płyną te sosny? sierść ma zapach ostry.

Patrzę wam prosto w oczy, a krok mój jest wiekiem.

Gdzie las się kończy nagle fioletowym ostem –

myśliwy z psem, który też był kiedyś człowiekiem.

Listopad, 1940 r.