Trzęsienia ziemi w Syrii i Turcji.

W ostatnich dniach i godzinach z przerażeniem słuchamy relacji o skutkach trzęsienia ziemi w Syrii i Turcji. Kilkanaście godzin temu liczba ofiar tego kataklizmu przekroczyła 20000. Do tej chwili potwierdzono ich jeszcze więcej; eksperci szacują, że ich ostateczna liczba może być nawet kilkakrotnie większa. O ile akcję ratunkową wszędzie prowadzić jest trudno, to szczególnie trudne jest to na terenie Syrii, przede wszystkim z uwagi na toczącą się tam od ponad 10 lat wojnę. W wojnie tej zginęło już ponad pół miliona osób. W trzęsieniu ziemi, w ciągu paru chwil, zginęło osób przynajmniej tyle, ile średnio przez pół roku, rok, czy może nawet dwa lata tej wojny. Poszkodowanych, którzy utracili domy i dorobek życia, jest jeszcze więcej. Wszystkie te liczby są straszne i niewyobrażalne. I straszne i niewyobrażalne jest życie szczególnie na terenie Syrii, o czym wielokrotnie opowiadali nam również uchodźcy, których spotykamy na polsko-białoruskim pograniczu.


Jak to jest, że jednym dane jest urodzić się tam, a drugim gdzie indziej? Jednym dane są wojna, głód, piekło na ziemi, a na koniec śmierć pod gruzami walących się budynków – a innym śledzenie tego z odległości, z której niewiele można zrobić.
Choć zawsze cokolwiek można, choćby wesprzeć jakieś organizacje, działające i niosące pomoc na miejscu; choćby te, działające i w Turcji, i w Syrii, których namiary podajemy w komentarzu – albo jakiekolwiek inne. Zawsze coś można.


Zatem apelujemy, nie tylko do indywidualnych osób, ale też i przede wszystkim do struktur państwowych i międzynarodowych: ratujmy ofiary kataklizmu, póki wciąż jest jeszcze szansa, że pod gruzami żyją; pomóżmy tym, którzy przeżyli, a których domy i wszystko co mieli się zawaliło, i już teraz pomocy potrzebują.

Skip to content