„Od kiedy zaczęłam pomagać uchodźcom w podlaskich lasach musiałam nauczyć się wielu rzeczy. Jak orientować się w terenie kiedy nie ma zasięgu, jak rozpoznać ślady, jak wybrać lepsza drogę w gęstym lesie. Uczyłam się chodzić po ciemku bez użycia latarki, opatrywać rany, usztywnić połamany palec dwoma gałązkami. Pomaganie w lesie oznacza zawsze noszenie ciężkich bagaży. Zimą są to plecaki pełne zimowych ubrań, termosów, śpiworów, grzejek. Latem to także targanie litrów wody, zmaganie się z chmarami komarów i meszek. Przebrnięcie przez kilkaset metrów gęstego lasu czy puszczy często oznacza kilkugodzinny marsz – szczególnie jeżeli ma się na plecach 20- lub 30-kilogramowy plecak, w jednej ręce zgrzewkę wody, a w drugiej śpiwór. Oznacza to mozolne przebijanie się przez ściany lasu, powalone drzewa, podmokłe tereny. Padamy, ranimy sobie nogi, ręce, twarze. Ale zawsze próbujemy dotrzeć na miejsce.I w dalszym ciągu będziemy próbować. Bo czujemy, że musimy, bo w przygranicznych lasach wciąż są ludzie. Bo nic nie wskazuje na to, by sytuacja miała się zmienić. Nie widać szans na zmianę polityki państwa, profesjonalne organizacje pomocowe na Podlasie wciąż nie dotarły. A tu tymczasem jest wrzesień, za chwilę październik i listopad. Zgrzewki wody za chwilę zmieniamy na termosy, środki przeciwko komarom na czapki i rękawiczki. I nie wiemy, kiedy to się skończy. Ale wciąż będziemy próbować.”

Jeśli chcesz nam pomóc – możesz do nas dołączyć, można nas wesprzeć materialnie, można też pomóc nam wspierać osoby w zamkniętych ośrodkach. Każda pomoc się liczy.

https://fb.watch/fKDqEifXMJ/