Poniżej znajdziecie świeży wpis aktywistki działającej w Stowarzyszeniu Egala i Grupa Granica zajmującej się pomocą osobom uchodźczym, w tym przebywającym w Strzeżonych Ośrodkach dla Cudzoziemców.
🔹 Około południa dostaję telefon od kolegi, że chłopakowi pochodzącemu z Wybrzeża Kości Słoniowej, zamkniętemu w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców, zakończyła się właśnie 10-miesięczna detencja.
🔹 Z jednej strony to dobrze, w końcu staramy się wszyscy o to, żeby osoby uchodźcze nie były przetrzymywane w przypominających więzienia SOCach. Wiele z nich płaci za to wysoką cenę – potrafią wyjść z ośrodka kilka do kilkunastu kilogramów lżejsi, doznają solidnego uszczerbku na zdrowiu psychicznym w związku z wracającymi traumami.
🔹 W tym wypadku nie jest to jednak jednoznacznie dobra wiadomość – chłopak został wystawiony za bramę ośrodka w środku nocy, wbrew ustaleniom, wedle których miał wyjść dopiero około godziny 16 – na wtedy był umówiony w sprawie pomocy z transportem na dworzec.
🔹 Z tego konkretnego Strzeżonego Ośrodka dla Cudzoziemców na najbliższy dworzec kolejowy jest ponad 3 kilometry na piechotę. Pewnego dnia brama ośrodka się otwiera, dostajesz pozorną wolność, widzisz palec strażnika wskazujący kierunek. Idziesz.
🔹 Tylko że tym razem jest między 3 a 4 w nocy, na zewnątrz minus 12 stopni, jesteś w mieście średniej wielkości; wszyscy śpią. Na nogach masz lekkie buty, zdecydowanie niepasujące do pory roku. Nie masz telefonu ani mapy, a jesteś w obcym mieście, obcym świecie, nie znasz języka. Dostałeś zadanie, żeby dotrzeć na dworzec kolejowy i w przeciągu 48 godzin zameldować się w kolejnym ośrodku, tym razem otwartym, do którego będziesz jechał pociągiem z przesiadką w Warszawie.
– Jadę, będę go szukał w pobliżu ośrodka, sprawdzę w sklepie i pobliskim kościele, potem pojadę na dworzec kolejowy. Może go znajdę. – mój kolega rzuca szybko do słuchawki telefonicznej, gdy rozmawiamy około południa.
– Sądzisz, że siedziałby w sklepie 9 godzin? – pytam.
– Nie wiem, nie wiem co robić. Jak tak można, wystawić człowieka za bramę w mroźną noc?
Jak tak można? Tak po prostu. To nie pierwszy raz, kiedy my, aktywistki i aktywiści, apelujemy do Straży Granicznej o wypuszczanie ludzi z ośrodków w ciągu dnia, kiedy funkcjonuje komunikacja miejska i cała infrastruktura, kiedy przemieszczanie się po mieście jest łatwiejsze i przede wszystkim bezpieczniejsze.
Dlaczego wciąż napotykamy na nieludzkie, poniżające traktowanie ludzi, nawet w tak prostych sytuacjach?
Szukamy chłopaka przez kolejne godziny, uruchamiamy łańcuch komunikacji; dzień się powoli kończy, dopiero wieczorem dostajemy informację, że dotarł do ośrodka. Opanowuje nas uczucie ulgi i niedowierzania – zaliczył kolejny level w drodze do lepszego świata.
